RECENZJA "Cykl"
Cykl – Monika Jagodzińska
Anioły w literaturze to jedne z tych istot, o których lubię czytać. Mam za sobą serię Szeptem Becki Fitzpatrick, trylogię Angelfall Susan Ee oraz Trylogię Anioła Lee Weatherly. W każdej z tych serii istoty te otrzymały oblicze skrajnie różne od aniołów służących pomocą i opieką. Niewielki zbiór opowiadań Moniki Jagodzińskiej zatytułowany Cykl traktuje jednak o aniołach w jak najbardziej tradycyjny sposób. Czego można spodziewać się po tej książce?
Wraz z nastaniem nowego roku na świat zstępują zastępy nowych aniołów. Przed nimi rok ciężkiej pracy, której towarzyszyć będą smutki i radości. Ich zadaniem jest służyć pomocą ludziom w potrzebie. Mogą podnosić ich na duchu, napełniać nadzieją i odwagą, natchnąć do działania. Potrafią poruszyć serca ludzkie, by te ujrzały swoje błędy. Kiedy zaś rok upłynie, czeka je za to nagroda – staną się pełnoprawnymi Aniołami Stróżami i odtąd stać będą przy boku jednej, jedynej osoby. Czeka je wszystkie trudne zadanie, ale nagroda warta jest wszelkich wysiłków. Czy uda im się podołać wyzwaniom, które przed nimi się pojawią?
Cykl to zbiór dwunastu opowiadań, z których każde odpowiada jednemu miesiącowi. Ich bohaterami są bezimienne anioły, czasem płci męskiej, czasem żeńskiej. W każdym z opowiadań pojawia się ktoś, kto cierpi i komu potrzebna jest anielska pomoc. Najczęściej są to skrzywdzone, młode kobiety. Aniołowie są świadkami różnego rodzaju cierpienia – fizyczne i psychiczne znęcanie, zdrada, ból samotności. Za sprawą ich interwencji los tych osób się odmienia – ktoś wreszcie zaczyna rozumieć swój błąd, ktoś inny zyskuje odwagę, by zmienić swoje życie, ktoś jeszcze inny znajduje bratnią duszę. Każde z opowiadań ma pozytywny wydźwięk, choćby nawet jego koniec nie był do końca szczęśliwy.
Książka miała spory potencjał, ale niestety został on zduszony przez styl, w jakim została ona napisana. Cała treść w ogromnej mierze składa się z prostych zdań lub równoważników zdania. Przykład? Proszę bardzo:
Były w każdym oknie. Widziałam je na każdym kroku. Za każdym rogiem. Na każdej ulicy. Czerwone. Różowe. Duże. Małe. Serca. Wszędzie. Były Walentynki. Święto zakochanych. Święto darzących się miłością. Święto par. Dwojga wpatrzonych w siebie. Dwojga dla siebie przeznaczonych. Dwojga jedynych. Wiecznie młodych. Szczęśliwych.
Trudno się to czyta? To przecież tylko jeden akapit, a wierzcie mi, cała książka napisana jest właśnie w takim stylu. Równoważniki zdania wykorzystuje się po to, by w pewien sposób coś podkreślić, uwypuklić. Kiedy jednak tekst składa się z całej masy równoważników, nie tylko tracą one swój sens, ale po prostu mordują odbiór treści. Książkę czytało mi się szybko, ale taka jej forma po prostu mnie irytowała, przez co cały przekaz opowiadanych historii gdzieś mi ulatywał. Zamiast skupić się na tym, co przeżywają postaci w każdym z opowiadań, skupiałam się na tym, jak wygląda tekst. Zamiast starać się poczuć cokolwiek, przez taką formę zapisu jedynie prześlizgnęłam się po każdej z opowieści, nie poczuwszy nic. Korekta tekstu, niestety, także leży.
Szkoda, naprawdę szkoda, że tak to wyszło. Wystarczyło część kropek zamienić na przecinki, trochę zredagować tekst, a potencjał pomysłu zostałby lepiej wykorzystany i całość zyskałaby zupełnie inny odbiór. Żałuję, ale nie polecam.
Do zaczytania,
Źródło : http://zaczytana-dolina.blogspot.com/2017/04/cykl-monika-jagodzinska.html#more
- 0 Komentarze
- Nowy komentarz